Dzień dobry, dzisiaj rozmawiamy z Profesor Katarzyną Żarczyńską.

Na wstępie kilka słów przedstawienia

Pani Profesor ukończyła Wydział Medycyny Weterynaryjnej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie w 2008 roku. W roku 2013 uzyskała stopień doktora nauk weterynaryjnych w zakresie chorób wewnętrznych zwierząt, natomiast w 2022 stopień doktora habilitowanego. Od 2011 roku posiada tytuł „specjalisty chorób przeżuwaczy” a obecnie uczestniczy w szkoleniu specjalizacyjnym "Dobrostan zwierząt".

Katarzyna Żarczyńska jest Profesorem Uczelni w Katedrze Chorób Wewnętrznych z Kliniką Wydziału Medycyny Weterynaryjnej w Olsztynie. W pracy naukowej i klinicznej zajmuje się zagadnieniami z zakresu chorób wewnętrznych zwierząt gospodarskich, ze szczególnym uwzględnieniem chorób niedoborowych i metabolicznych oraz zaburzeń i profilaktyki okresu neonatalnego cieląt.

W swojej praktyce lekarsko-weterynaryjnej rutynowo wykorzystuje ultrasonografię w diagnostyce chorób bydła w szczególności układu oddechowego, pokarmowego, moczowego oraz gruczołu mlekowego.

1. W dzisiejszych czasach, kobiety decydujące się na studia weterynaryjne, po studiach, decydują się zazwyczaj na pracę z małymi zwierzętami. Dlaczego zdecydowała się Pani pracować z bydłem, a nie z psami i kotami?

Gdy już zdecydowałam się na weterynarie, to wiedziałam, że to będzie praca z bydłem. Wynikało to między innymi z faktu, że wychowałam się z krowami, gdyż moi rodzice mieli gospodarstwo, które teraz przejął mój brat. W między czasie trochę zmodyfikowałam rodzaj pracy. Na początku jak każdy lekarz czy student pod koniec studiów widziałam tylko i wyłącznie pracę w terenie i tą pracę kliniczną, natomiast z czasem odkryłam nowe możliwości.


2. Czy mam Pani jakąś radę dla młodych lub nowych pokoleń rozpoczynających studia na wydziale weterynarii? Dlaczego zawód lekarza weterynarii zajmującego się bydłem jest atrakcyjny? Co może namówić do takiej pracy?

Tak się składa, że jestem opiekunem obecnego pierwszego roku, i to co powtarzam swoim studentom to to, że studia to nie wszystko, szczególnie gdy trafi się potknięcie, niezdany egzamin to nie jest to koniec świata. Trzeba poprawić koronę i ruszyć dalej. 

Dlaczego praca z bydłem jest czy może być atrakcyjna? Jest to zupełnie inna specyfika pracy niż np. z pasami i kotami. Obecnie zarówno w przypadku bydła jak i w przypadku zwierząt towarzyszących to nie jest praca strikte ze zwierzęciem, ale tak naprawdę praca opiekunem czy właścicielem. I to co przemawia za pracą z w terenie, to fakt, że nasza praca opiera się na współpracy z hodowcą. Natomiast w przypadku zwierząt towarzyszących bardzo często to przypomina wszystko, ale nie współpracę. To co jest chyba największą zachętą, w pracy w terenie, to rozwój i możliwości wykorzystania technik diagnostycznych, które są porównywalne do tych, które są stosowanych u zwierząt towarzyszących. Leczenie, diagnostyka chorób bydła to nie to samo leczenie, które było stosowane kilkanaście lat temu. 


3. Zajmuje się Pani USG jako metodą diagnostyczną. Do tej pory USG szeroko było stosowane w zagadnieniach związanych z rozrodem bydła. Dlaczego zdecydowała się Pani na pracę z USG jako narzędziem diagnostycznym, poza rozrodem? W jaki sposób USG może pomóc lekarzom weterynarii w podejmowaniu decyzji dotyczących leczenia?

O zastosowaniu ultrasonografii w innym badaniu niż badanie ginekologiczno-położnicze dowiedziałam się przez przypadek czytając jakieś opracowanie o diagnozowaniu chorób wątroby bydła. I wtedy sobie pomyślałam: serio, ale jak to jest możliwe? No i tak się zaczęło. W sumie robię to już od 12 lat. I co nam daje ultrasonografia? Wszystko. Możemy ją wykorzystać w każdej sytuacji i do każdego narządu. Nawet do tych narządów, które nie są dostępne w badaniu klinicznym, jak np. śledziona. A w związku z tym, że każdy lekarz weterynarii posiada aparat USG z głowicą liniową rektalną, to tak naprawdę nie ma żadnych ograniczeń do tego, żeby wykorzystywać tą metodę w codziennej pracy.


4. Obecnie Pani pracuje nad napisaniem książki. Co w niej można znaleźć? Dla kogo będzie pomocna?

„Diagnostyka ultrasonograficzna bydła w praktyce” taki będzie tytuł tej pozycji. Będzie to połączenie atlasu ultrasonograficznego z pewną formą podręcznika. Będą tam zawarte zdjęcia USG z opisami, będą też kody QR, które będą odnośnikiem do filmów będą też również praktyczne uwagi i wskazówki. Będzie dużo informacji stanowiących tło dla danej choroby, tak aby można było wszystko połączyć w całość i postawić rozpoznanie. Starałam się tworzyć tą książkę z myślą o lekarzach, ale też studentach, żeby pokazać, że ultrasonografia to nie tylko i wyłącznie narzędzie diagnostyczne, ale również może stanowić super zabawa podczas jej wykorzystywania.


5. Została Pani wybrana przez studentów weterynarii najlepszym profesorem. Co to dla Pani oznacza?

Belfer jest plebiscytem, w którym na pierwszym etapie na poszczególnych wydziałach z kadry naukowej jest wybierany jeden nauczyciel, w opinii studentów jest najlepszy, który zyskuje tytuł Belfra na danym Wydziale. Później Belfrzy z poszczególnych wydziałów walczą o tytuł Belfra Roku na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. I tak naprawdę to studenci walczą o swojego Belfra. Bo to oni oddają głosy i się angażują w to, żeby jak najwięcej osób zagłosowało na danego prowadzącego czy na danego nauczyciela. Oczywiście dla każdego z nas, który dostał to wyróżnienie jest to ogromna radość i czujemy się bardzo spełnieni. Ja to wspominam bardzo, bardzo dobrze. To zaangażowanie studentów w promowanie nas w zachęcanie do głosowania jest ogromne, a szczególnie studenci weterynarii w tym przodują, bo od samego początku istnienia konkursu to właśnie nauczyciele akademiccy z weterynarii zajmujemy pierwsze miejsca na podium.

6.  Obecnie wielu lekarzy weterynarii boryka się z dużym stresem i ma słabą równowagę pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Jak Pani utrzymuje sprawność fizyczną i psychiczną oraz równowagę między życiem zawodowym a prywatnym?

Jakie życie prywatne? A tak serio, to lubię to co robię. Zarówno pracę na uczelni ze studentami, pracę naukową i tą w terenie z lekarzami. Lubię szukać nowych informacji, przekładać je na praktykę. Daje mi to dużo satysfakcji i chyba nie do końca traktuję to co robię jako pracę. W związku z tym jest mi dużo łatwiej. Raczej traktuję jako coś dzięki czemu ciągle się rozwijam. I żeby czasami odreagować dosyć dużo trenuję jest to taka moja metoda na wyciszenie i pozbycie się stresu. W miarę możliwości są to treningi boksu tajskiego, jeżeli nie to dużo trenuję w domu, żeby jednak tą głowę oczyścić. Jestem po nich bardzo zmęczona, ale pełna endorfin, które dają mi energię do dalszej pracy.



7. Jakie ma Pani plany na przyszłość, pracując jako lekarz weterynarii czy naukowiec? Jakieś specjalne projekty na horyzoncie?

Jak zawsze w mojej głowie jest tysiące planów i projektów. Z takich najbliższych to konferencja, którą organizuję we wrześniu pod tytułem „Praktycznie o bujatrii”. Będzie to połączenie konferencji o bardzo praktycznej tematyce z warsztatami. W październiku tego roku czeka mnie też egzamin kończący studia specjalizacyjne z Dobrostanu zwierząt. Więc to kolejne wyzwanie. No i oczywiście ciągle pracuje nad tym, żeby mieć tytuł profesora przed nazwiskiem a nie za nim.



Dziękujemy w takim razie za dyskusję i rozmowę. Dziękuję bardzo.